Na ciepło silnych ni ma Zwłaszcza gdy padnie klima Czy przetrwać mi się uda? Tak - wszak wentylator czyni cuda Ale on wbrew mojej woli Stoi niemal jak słup soli Wszystko zaczęło się stąd Że ktoś wyłączył prąd. Po kablu szukam przemocy aktu I tak dochodzę do kontaktu. Sprawdzam go raz, próbuję drugi Już ze mnie lecą potu strugi. Wszystko - wydaje się - jest w porządku Tylko ja się czuję się jak rak we wrzątku Ten skandal o pomstę do nieba woła Bo wciąż ocieram pot z nosa i czoła Mówię do siebie - przemyśl chłopie Zamiast się miotać jak w ukropie. Szukam więc jakiejś ochłody Na głowę leję kubeł zimnej wody I teraz zupełnie bez paniki Idę spokojnie sprawdzić bezpieczniki A tu gdzie zawsze były korki Przy moim liczniku dwa małe otworki A żona na to w swej szczerości - Wykręciłam je dla oszczędności Sama naprawię to jako żywo Ty weź z lodówki ciepłe piwo Ach, bez tych korków lodówka nie działa Nie oszczędziłam, a tak tego chciałam Nie gniewaj się miły na mój spryt niewieści Wystarczy że mnie znowu ten prąd popieści Dziś mnie już chyba nic nie zaskoczy Nagle się budzę i otwieram oczy Już wiem co było ciepła przyczyną Leżę pod grubą puchową pierzyną ------------------- |